Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sierra z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 202570.37 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.26 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. 2025 button stats bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sierra.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

codzienność

Dystans całkowity:57267.15 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:838:21
Średnia prędkość:21.16 km/h
Maksymalna prędkość:56.20 km/h
Liczba aktywności:526
Średnio na aktywność:115.46 km i 5h 04m
Więcej statystyk
  • DST 120.36km
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Obawiałem się o suport, a padł napęd

Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 16.08.2016 | Komentarze 0

I zdarzyło się to w czasie jazdy i mam nadzieję, że to nic poważnego i uda się to naprawić (łącznie z suportem) przed Naszym wyjazdem na start BBT 2016...
Nie wpisuję czasu jazdy, bo sporo kaemów niestety "Moją Gwiazdę" prowadziłem... piasta tylna wg moich notatek wytrzymała ponad 65 kkm (od 06/2013, w tym jedna wymiana łożysk)... co i tak jest niezłym wynikiem... no i dobrze, że nie trzeba było za dużo "spacerować" do najbliższej cywilizacji.. ogólnie dzień udany nie licząc tej awarii, padnięcia Endo i baterii fotopstryka ;)
 
Kategoria codzienność


  • DST 437.20km
  • Czas 23:09
  • VAVG 18.89km/h
  • VMAX 48.90km/h
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez planu minimum

Piątek, 12 sierpnia 2016 · dodano: 14.08.2016 | Komentarze 4


Wprawdzie miło być ponad pięćset, ale...
Ponieważ nie było Chętnych na wycieczkę, postanowiłem pokręcić solo. W planie były: "Magic Malbork", "Nocny Most pod Kwidzynem", "Nocny Gniew", "Hel", "Dębki", "Ddr-ka od Krokowej". Nie udało się tylko z Helem i Dębkami (wybrałem Karwię)...
Ale po kolei:
Po magicznym Malborku, pierwsze łkanie nieba trafiło mnie przed drugim i trzecim celem wycieczki. Raczej był to ciepły sierpniowy deszczyk, który poza pewną dokuczliwością, nie był taki nieprzyjemny. Znana i lubiana ścieżka wzdłuż wału przez Białą Górę pozwoliła na dotarcie do stacji benzynowej pod Gniewem gdzie kulinarnie ładowałem baterie na dalszą walkę z wałową dd-rką Wisły. Piszę "walkę", ponieważ jakiś specjalista umieścił na niej co kilka kroków (czasem były otwarte), nie dające się obejść barierki (naprawdę współczuję obładowanym sakwiarzom, chcącym poznać alternatywę dla asfaltu) i czasem trzeba było przenosić "Moją Gwiazdę". Następnie wzdłuż Motławy, promenadą trójmiejską i wreszcie dotarłem do najbardziej ulubionego szlaku niebieskiego (wyjątkowo szczegółowo udokumentowałem jego uroki na fotkach) i klifem puckim dotarłem do Władysławowa. Tam jednak przekonałem się szybko, jak wygląda sierpień na mierzei helskiej (pewnie dlatego lepiej tam się wybrać w lutym czy kwietniu) i wyleczony z pomysłu przedzierania się w tłumie spacerowiczów, rowerzystów, rolkarzy, gokartowców, postanowiłem tym razem ten cel odpuścić i skierowałem się na zachód. Tam też nie było lepiej, zatem po dotarciu do Karwi, postanowiłem wracać. I tak prawie od Krokowej (miałem tam dotrzeć szutrem od Dębek) wróciłem super ddrką asfaltową do ulubionego "niebieskiego". Aczkolwiek słowo "super" nie do końca oddaje jej uroki, łyżką dziegciu są umieszczone w miejscach w których przecina asfalty metalowe słupki (tak umieszczone, że rowerzysta jadący "tranzytem" może na niestety trafić, dla pozostałych "spacerowiczów" pewnie nie stanowią istotnej przeszkody). Ja jadąc po jednej nieprzespanej nocy czasem się o nie prawie ocierałem. Szkoda też że w Rzucewie, gdzie się kończy, trzeba przekroczyć (chwilę nawet nią podróżować) dość ruchliwą i niebezpieczną drogę. W planie miałem poważniejsze ładowanie baterii w puckiej "Nadmorskiej", ale w końcu kupiwszy litr coli, cztery bułki, chmielową "Perełkę" i coś do bidonów, cięty przez komary w tamtejszym parku, postanowiłem coś poważniejszego wciągnąć w Gdyni. Trójmiasto przywitało mnie ciemnymi chmurami, zatem posiliwszy się pomysłem Colonela Harlanda, szybko zacząłem się przebijać sopocką promendą. Niestety zanim na nią wjechałem, musiałem kilka razy robić przystanki "gdzieś pod dachem", bo te ciemne chmurki szybko z siebie wylały całą zawartość. Jej kulminację odczułem zaraz na wyjeździe z Gdańska, ale chyba Mój Anioł Stróż, był przy mnie i zachęcił do krótkiego postoju w tunelu rowerowej ddr-ki, w przeciwnym razie pewnie zakończył wycieczkę i skorzystał z usług kolei żelaznej. Jazda z Gdańska asfaltem do Przejazdowa nie była najprzyjemniejszą (blachosmrody, a w zasadzie ich kierowcy wybierali chyba największe kałuże) i dopiero za skrzyżowaniem w Wiśllince poczułem wyraźną ulgę. Udało się dotrzeć minutę przed zamknięciem jednego z nielicznych GS-ów, gdzie znowu zimna cola i chmielowa Perełka zdziałały cuda... Tak jak pisałem wcześniej, w planie było grubo ponad pięćset, ale zaraz za mostem na Wiśle zorientowałem się lekko przerażony, że właśnie pozostała do dyspozycji jedna zapasowa bateria do Mactronic'a (zwykle wystarcza na jakieś trzy godziny jazdy) i postanowiłem zrezygnować z dokręcania dystansu przez mierzejowe Piaski (taki niedorzeczny pomysł się pojawił "zamiast Helu"-szybko jdnak ostudzony przez wyraźny luz korby suportu-już wyjeżdzając był odczywalny, i zwykle dało się robić ponad 5kkm do wymiany)... i tak przez Ostaszewo, Nowy Dwór Gdański, Marzęcino documowałem do portu.
Podsumowując:
1. Szkoda, że nie przekroczyłem "500", która od pewnego czasu za mną chodzi,
2. Dystans może nie poraża, ale udało się go pokonać nawet nie mrużąc oczu,
3. Jazda solo, czasem jest niebezpieczna, ale sprawia wiele przyjemności,
4. Trochę odparzyłem sobie stopy (mając zapasowe skarpety, które oczywiście nie zostały użyte) przez jazdę w deszczu, po wiślanych, nie do końca skoszonych betonowych płytach i obchodząc barierki,
5. Jestem wprawdzie "niezrzeszonym Morsem", ale całą wycieczkę przejechałem jadąc ubrany na długo (w tym góra-termik i koszulka), i nawet dość wysoka temperatura nie skłoniła mnie do przebrania (oczywiście krótki zestaw miałem w zapasie, ale go nie użyłem), może mógł mieć na to wpływ czasem wiejący raczej chłodny zefirek...
6. "Moja Gwiazda" nieuchronnie zbliża się do przebiegu 100 000 kaemów (zaczęło się w maju 2009) i chyba nawet jej projektanci nie sądzili, że tyle będzie można nią przejechać. Niestety sypie się suport i muszę podjąć decyzję czy próbować Ją reanimować, czy obdarzyć miłością Jej Następcę/--nię. Przerobiliśmy go (w zasadzie Krzyś wspólnie ze Sławkiem) z octalinka na hollowtecha, po tym jak pewnego pięknego dnia zajechałem gwint suportu, jedną z misek zewnętrznych zainstalowaliśmy, jak to czynią zwykle hydraulicy i zwykle da się pokręcić ponad 5 tysi do wymiany łożysk i zmęczeniowej wewnętrznej tulei. Teraz zainwestowałam w lepszej jakości, nieoryginalne łożyska i jeśli wymiana niewiele poprawi, to trzeba będzie podjąć ryzyko (jeśli się nie uda rama będzie do wymiany) gwintowania suportu.      
7. Swojej życiówki (741 kaemów) i tak nie przebiję (jazda asfaltem nie bardzo mnie bawi, szczególnie jak się jedzie góralem), zatem nie ma co kruszyć kopii o dystans.
8. Czas jazdy, to czas z licznika (nowy nabytek Sigma 14.12), a dociekliwi sami zweryfikują czas jazdy (po fotkach).

fotki (piątek)

fotki (sobota-niedziela)
                                   


 
Kategoria codzienność


  • DST 92.53km
  • Czas 04:10
  • VAVG 22.21km/h
  • VMAX 41.65km/h
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Owner Of A Lonely Heart

Czwartek, 11 sierpnia 2016 · dodano: 11.08.2016 | Komentarze 0




Move yourself
You always live your life
Never thinking of the future
Prove yourself
You are the move you make
Take your chances win or loser

See yourself
You are the steps you take
You and you - and that's the only way

Shake - shake yourself
You're every move you make
So the story goes

Owner of a lonely heart
Owner of a lonely heart
Much better than - a
Owner of a broken heart
Owner of a lonely heart

Say - you don't want to chance it
You've been hurt so before

Watch it now
The eagle in the sky
How he dancin' one and only
You - lose yourself
No not for pity's sake
There's no real reason to be lonely
Be yourself
Give your free will a chance
You've got to want to succeed

Owner of a lonely heart
Owner of a lonely heart
Much better than - a
Owner of a broken heart
Owner of a lonely heart

Owner of a lonely heart

After my own decision
They confused me so
My love said never question your will at all
In the end you've got to go
Look before you leap
And don't you hesitate at all - no no
Owner of a lonely heart

Owner of a lonely heart

Owner of a lonely heart
Owner of a lonely heart
Much better than - a
Owner of a broken heart
Owner of a lonely heart
[repeat]

Owner of a lonely heart

Sooner or later each conclusion
Will decide the lonely heart
It will excite it will delight
It will give a better start

Owner of a lonely heart

Owner of a lonely heart

Don't deceive your free will at all
Don't deceive your free will at all
Don't deceive your free will at all
Just receive it

Owner of a lonely heart




wszystkie fotki
Kategoria codzienność


  • DST 155.21km
  • Czas 06:57
  • VAVG 22.33km/h
  • VMAX 34.31km/h
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Still loving You

Środa, 3 sierpnia 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 0

Zamiast
Zamiast "leśnego" wybrałem jagodzianki © sierra


Time, it needs time
To win back your love again
I will be there, I will be there
Love, only love
Can bring back your love some day
I will be there, I will be there

Fight, babe, I'll fight
To win back your love again
I will be there, I will be there
Love, only love
Can break down the wall some day
I will be there, I will be there

If we'd go again
All the way from the start
I would try to change
Things that killed our love
Your pride has built a wall so strong,
That I can't get through
Is there really no chance
To start once again?
I'm loving you

Try, baby try
To trust in my love again
I will be there, I will be there
Love, our love
Just shouldn't be thrown away
I will be there, I will be there

If we'd go again
All the way from the start
I would try to change
Things that killed our love
Your pride has built a wall so strong,
That I can't get through
Is there really no chance
To start once again?

If we'd go again
All the way from the start
I would try to change
Things that killed our love

Yes, I've hurt your pride, and I know
What you've been through
You should give me a chance
This can't be the end
I'm still loving you
I'm still loving you
I'm still loving you, I need your love
I'm still loving you
Still loving you, baby...
Kategoria codzienność


  • DST 238.29km
  • Czas 12:08
  • VAVG 19.64km/h
  • VMAX 38.43km/h
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Send Me An Angel

Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 31.07.2016 | Komentarze 3


The wise man said just walk this way
To the dawn of the light
The wind will blow into your face
As the years pass you by
Hear this voice from deep inside
It's the call of your heart
Close your eyes and you will find
The passage out of the dark

Here I am
Will you send me an angel
Here I am
In the land of the morning star

The wise man said just find your place
In the eye of the storm
Seek the roses along the way
Just beware of the thorns

Here I am
Will you send me an angel
Here I am
In the land of the morning star

The wise man said just raise your hand
And reach out for the spell
Find the door to the promised land
Just believe in yourself
Hear this voice from deep inside
It's the call of your heart
Close your eyes and you will find
The way out of the dark

Here I am
Will you send me an angel
Here I am
In the land of the morning star
Here I am
Will you send me an angel
Here I am
In the land of the morning star
Kategoria codzienność


  • DST 113.05km
  • Czas 05:34
  • VAVG 20.31km/h
  • VMAX 33.90km/h
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Może uda się zamoczyć zwłoki

Wtorek, 19 lipca 2016 · dodano: 19.07.2016 | Komentarze 0

Fanów moich zdolności fotopstrykowych z góry przepraszam, ale mistrz-kaletnik zajął się dość mocno nadwyrężoną "obudową" Canona i pozostała mi wątpliwa jakościowo alternatywa w postaci smarkfona... a tak prosto z mostu: "tudej fotek nie budet" ;)  
Zresztą ile razy można oglądać piaszczyste brzegi mierzei wiślanej, leśne singielki prowadzące wzdłuż jej krawędzi i zachwycające widoki zachodzącego Słońca... Dziś w bonusie pociągnąłem kawałek plażą i po odgłosach dobiegających z napędu "Mojej Gwiazdy" wnoszę, że nie bardzo Jej się to podobało... Jestem też mocno martwiony faktem, że ulubiony nadwydmowy singielek został dość skutecznie ogrodzony i trzeba się trochę nagłówkować by się nim skutecznie przemieszczać... na pewno problem się bardziej uwydatni, kiedy będziemy Go próbować pokonywać na "latareczkach"...      

Kategoria codzienność


  • DST 190.65km
  • Czas 09:15
  • VAVG 20.61km/h
  • VMAX 37.60km/h
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na trzy pomysły, wybrałem czwarty ;)

Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 16.07.2016 | Komentarze 1



wszystkie fotki



Kategoria codzienność


  • DST 94.97km
  • Czas 04:18
  • VAVG 22.09km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po płaskim z rangórowo-green-velowym bonusem

Czwartek, 7 lipca 2016 · dodano: 07.07.2016 | Komentarze 0








wszystkie fotki
Kategoria codzienność


  • DST 92.81km
  • VMAX 37.10km/h
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

W najkrótszą noc

Wtorek, 21 czerwca 2016 · dodano: 22.06.2016 | Komentarze 0





tu wszystkie fotki






Kategoria codzienność


  • DST 143.98km
  • VMAX 44.90km/h
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyrównywanie opalenizny

Niedziela, 19 czerwca 2016 · dodano: 19.06.2016 | Komentarze 0





wszystkie fotki

Kategoria codzienność