Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sierra z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 186469.80 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.26 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sierra.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2018

Dystans całkowity:1019.12 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:127.39 km
Więcej statystyk

Wietrznie i deszczowo

Środa, 31 stycznia 2018 · dodano: 31.01.2018 | Komentarze 2

Ale czy aura może zniechęcić, kiedy się wsiada na rower?
To tylko pytanie retoryczne i każdy zarażony cyklozą zna na nie odpowiedź.

  


Kategoria coś więcej


Uczestnicy

Terenowa próba umierającego napędu

Niedziela, 28 stycznia 2018 · dodano: 29.01.2018 | Komentarze 3



Niestety nie pomny słów Serwisu, kiedy usłyszałem pomysł "Na Grzańca", to bez wahania się zgodziłem, bo liczyłem przy okazji na dawno nie konsumowaną rybkę w "Wielorybku". Niestety spod Tortugi ruszyłem zbyt punktualnie i na mierzeję popedaliłem sam, po drodze spotykając Marka, który obok śmignął a ja musiałem się męczyć na środkowej koronce w okolicach 24 km/h (blat działa tylko jadąc z górki). 
"Bacząc" na uwagi, a propos oszczędzania napędu i stwierdziwszy, że niestety ulubiona miejscówka kulinarna w Kątach Rybackich jest zamknięta, postanowiłem wyciągnąć jeszcze trochę życia z dogorywającego układu przeniesienia mocy i popedalić po grząskiej plaży, a następnie niegdyś lubianym mierzejowym singielkiem.
Po dotarciu do Stegny, mój wybór padł na "Łajbę" i tym razem zażyczyłem sobie coś innego niż zwykle. Tu zorientowałem się, że Kasia jest już w Krynicy Morskiej (na miejsce zbiórki wjechała chwilę po tym jak ja ją opuściłem) i do połączenia sił raczej nie dojdzie Uświadamiając sobie jaką gafę popełniłem i że będzie dość przejmujący chłodek i porywisty zachodni zefirek, i że pewnie będzie wracać sama w tych warunkach, to (ponieważ jestem gentlemanem), postanowiłem się co jakiś czas do Niej odzywać:Jantar, Mikoszewo i tak monitorować Jej powrót.
Tak jak obiecałem po przebiciu się przez uroki singielka między Stegną, a Jantarem się zdzwoniliśmy i okazało się, że jest jeszcze w okolicach Skowronek (odpuściła podróż do granicy w Piaskach).
Chwilę później prawdziwym testem dla napędu okazała się ddrka (zdecydowanie w fazie produkcyjnej) z Jantara do Mikoszewa.
Odwiedziwszy ujście przekopu Martwej Wisły, postanowiłem spróbować dogonić Moją Spóźnialską, a że zefirek był zdecydowanie pomocny, to już przed Marzęcinem się spotkaliśmy. I tak już razem documowaliśmy do portu, odwiedziwszy namówieni przez Władka, bulwarową miejscówkę. 
Niestety napęd wyzionął ducha i raczej bez Jego wymiany dalsze rowerowanie nie będzie możliwe.
Przetrzymał 15 tysi (dwa łańcuchy shimano HG75, zmieniane w reżimie co 500-600 kaemów, kaseta chyba "50"), co jest wynikiem raczej średnim, ale biorąc pod uwagę eksploatację-zadowalającym.                 


wszystkie fotki
Kategoria coś więcej


Uczestnicy

Poziomka w styczniu

Sobota, 27 stycznia 2018 · dodano: 29.01.2018 | Komentarze 1




wszystkie fotki

Jeszcze będąc w gdańskim Decu. poprosiłem Kasię by wrzuciła zajawkę na fb na dzień następny na wycieczkę szlakiem "Wisły 1200", nie wiedząc o której wrócimy, zaproponowałem 11:00.
Na zbiórce poza Nią pojawił się Marek i postanowiliśmy się trochę poszwendać po okolicy.
W sobotę było zdecydowanie chłodniej, ale i dla Nas przed Sztumem pojawiło się Słoneczko.
Ładowanie baterii w "Romie" (polecam tę knajpkę, może nieszczególnie wygląda elewacja, ale piękna i młoda obsługa, smaczne i niedrogie jadło ten widok w pełni rekompensują).
Ponieważ Moi Kompani nie byli na byłej przeprawie do Gniewu * Gniewa, zahaczyliśmy o tę miejscówkę w Janowie.
Spotkanie Pawła * Piotra (z jego poziomką) i Marka, rowerzystów z Kwidzyna zaowocowało pomysłem inwestycji w ten rodzaj jednośladu.
Następnie przedostatnie kulinarne zasilanie Naszych Nadwątlonych podrożą Jesetstw w Nowym Stawie i jeszcze te ostatnie (ostatni raz się tam stołowaliśmy) pozwoliło documować do portu.
Wprawdzie plan był ruszyć śladem "Wisły 1200", ale dopóki nie zejdzie woda z pól (są nasiąknięte jak gąbka) nie zdecyduję się na taplanie w bagnie (zwłaszcza, że na ostatniej wizycie serwisowej u Piotra z Neksusa (Dzięki Piotr, za błyskawiczny serwis), usłyszałem wyrok: "Raczej zimy na tym napędzie nie przetrwasz, szanuj Go" i świadom tej rady postanowiłem trochę Go szanować (ten napęd of course). 
* - poprawiono na wniosek Jednego z Uczestników (Uczestniczek)   ;P          





Kategoria coś więcej


Uczestnicy

W piątek do Deca

Piątek, 26 stycznia 2018 · dodano: 29.01.2018 | Komentarze 6






Plan zakładał odwiedziny gdańskiego Decathlonu w celu "zamiany" bonu podarunkowego, otrzymanego w ramach rywalizacji na Endo, na coś co pomoże w zmaganiach "Wisła1200".
Ponieważ miałem lekką nadwyżkę w pracy, to udało się ruszyć przed 14 i po spotkaniu z Markiem, zdążyć jeszcze przed jego zamknięciem. Gdyby nie interwencja Mojego Kolegi, to pewnie nasze rowery musiałyby zostać przy stojakach do jego wejścia (na zewnątrz sklepu). Jak się okazało, navi będące w kręgu moich zainteresowań, nie jest dostępne w żadnym z trójmiejskich punktów (są w magazynie w Warszawie-taką odpowiedź usłyszałem od konsultanta na infolinii) i aby nie wrócić z pustymi rękami postanowiłem zaszaleć i część wartości bonu zamienić na całkiem niezłej jakości rękawice (w komentarzu widać co nabyłem w drodze zakupu).
Całą drogę do Gdańska siąpił przyjemny deszczyk, a przy tym było wyjątkowo ciepło. Po opuszczeniu "gościnnych" progów Deca, Marek postanowił przetestować nawigację i gdyby nie wczesny odwrót, pewnie byśmy tam się potopili.
Wg Endo po 22 już miało nie padać, ale z uwagi na terenowe, błotne zmagania, odpuściliśmy powrót na kołach i daliśmy zarobić kolei żelaznej.   





wszystkie fotki
Kategoria coś więcej


Uczestnicy

Stalaktyt czy stalagmit

Wtorek, 23 stycznia 2018 · dodano: 24.01.2018 | Komentarze 5


Foto by Ka2.bikestats.pl

I to w zasadzie jest pytanie retoryczne.
By takie Cuś mieć wystarczy popedałować na mierzeję wiślaną * Mierzeję Wiślaną przy kilku stopniach poniżej zera i jechać z Kimś, kto to zauważy i sfoci ;)
* - poprawiono, zgodnie z sugestią Jednego z Komentujących ;)


Kategoria coś więcej


Uczestnicy

Styczniowy Hel z Kasią i Markiem

Piątek, 12 stycznia 2018 · dodano: 14.01.2018 | Komentarze 13





Jak w roku ubiegłym (o tej samej porze) wymyśliłem sobie pomysł na wycieczkę, ale nie sądziłem, że skuszą się na nią Osoby, które bym oto nie podejrzewał. Zwłaszcza, że zapowiedzi pogodowe raczej się sprawdziły i nie było większych niespodzianek.
Ustaliłem godzinę wyjazdu na 21:00 i o dziwo tylko ja się spóźniłem. Na zbiórce, nie będę ukrywał, że z zadowoleniem powitałem Kasię i Marka i tak wspólnie udaliśmy się w tę ciepłą bezgwiezdną noc. Ponieważ możliwości wsparcia kulinarnego na trasie do trójmiasta są raczej ograniczone, postanowiłem, że pierwszy postój zrobimy w nowodworskim macu. Na kolejne ładowanie baterii zatrzymaliśmy się na ulubionej stacji benzynowej w Gdańsku. Na liczniku rowerowym przed Gdynią, Nasza Trójka była pierwszą liczbą tego dnia zanotowaną przez to urządzenie, no i przy okazji dowiedziałem się jest półtora poniżej zera (czyli tyle ile było na wyjeździe w Elblągu.
Niestety powoli dobiega kres życia mojego fotopstryka (przekonałem się o tym już na starcie do wycieczki i wielokrotnie później), ale na szczęście widzę, że Kasi udało się kilka razy uwiecznić fotograficznie podróż.
Ponieważ nie było presji na średnią, poza tym na Helu warto być, jak cokolwiek będzie otwarte, to pozwoliliśmy sobie na szwendanko po "niebieskim" i klifie puckim.
Rok temu "trochę" wylało i trzeba było trochę popływać na płytach za "łajbą" (kto ten szlak zna to będzie wiedział o czym piszę), no co ważne łajbowej tradycji stało się zadość.
Z kolei właściciel pola po którym biegnie singielek klifowy, robi wszystko by zniechęcić rowerzystów do wyboru tej pięknej i dość niebezpiecznej trasy (widok na kosę helską, szczególnie w rozgwieżdżoną noc, to niezapomniane przeżycie). Zmarzniętej ziemi oczekiwałem, ale że skiby będą prawie do krawędzi-już mniej, Że On się nie boi tak blisko tego pola uprawiać...
No cieszę się, że Moi Współpodróżnicy zmienili zdanie (chcieli pierwotnie byśmy Rzucewo i klif ominęli asfaltowo) i skusili się właśnie na ten przedpucki odcinek, mając świadomość ryzyka jazdy nocnej krawędzią urwiska (bardziej ja bo co by było gdyby ktoś stracił równowagę i spadł zwłaszcza, że było raczej ciemno).
W zasadzie gdyby nie te parę kaemów po tym szlaku, to nie widziałbym większego sensu pedałować na Hel (no i jeszcze może ten odcinek od Juraty).
Przed atakiem na Cel, postanowiłem jeszcze podładować baterie we Władysławowie na stacji benzynowej (zamiast trzech czekolad, kupiłem sześć, bo wydawało mi się, że powinienem kubek napełnić dwa razy. Kasia jednak zauważyła, że zamiast czekolad w kubkach jest samo mleko i oczywiście zgłosiła fakt obsłudze, która powiedziała że pewnie automat uległ awarii i sprzedawca pozwolił na skorzystanie z innego automatu. tu muszę też wspomnieć, że Kasia przygotowała furę smakowitych kanapek, a ja z Markiem robiliśmy wszystko by miała jak najmniej do wożenia ;)
W zasadzie cała droga na Hel, to jazda z lekkim zefirkim w plecy, ale jak obraliśmy cel, to dopiero odczuliśmy czym jest -2 przy silnym wmordęwindzie. Na Helu oprócz standardowej pętli, byliśmy też na wrakach i przez dłuższą chwilę było słoneczko i zrobiło się cieplutko i magicznie (ale niestety to tylko pozory).
W zasadzie nie nastawiałem się na jazdę w całości na kołach i wiedziałem, że gdzieś trzeba będzie skorzystać kolei żelaznej. Dlatego po dotarciu do Władysławowa, zrobiliśmy dłuższy kulinarny popas u "kultowego Chłopa" (w bonusie, bo nie są to tanie rzeczy, skosztowałem grzańca, który był tam darmowy). Tam też, przeglądając meteo, uznaliśmy, że nie warto się zarzynać i szarpać by pochwalić się styczniowym dystansem. Uznaliśmy, że spokojnie uda się dotrzeć do Gdańska na ostatnie połączenie kolejowe i tak wróciwszy na niebieski szlak szybko się przekonaliśmy, że to nie będzie takie proste. Porywy wiatru sprawiały, że odczuwalna temperatura była grubo poniżej tej nominalnej, no i szlak o tej porze roku też do najłatwiejszych nie należy.
Jak tylko wyjechaliśmy z "niebieskiego" jakiś kierowca w bmw x5 postanowił mnie zabić i po wyprzedzeniu zajechał drogę, specjalnie spychając na wysoki w tym miejscu krawężnik (w tym miejscu nie ma wyznaczonej drogi rowerowej tylko dość wąski chodnik). Byliśmy zbyt zmęczeni by wezwać policję i skończyło się tylko na szczerej i dość wymownej wymianie epitetów.
Po dotarciu do Gdyni, oceniliśmy że nie dojedziemy na ten ostatni transport z Gdańska i postanowiliśmy nabyć już tu bilety.
Pani w okienku Nam zakomunikowała, że niestety w komputerze nie ma biletów na rowery i odesłała nas z kwitkiem.
Ponieważ perspektywa powrotu na kołach do Elbląga dość przerażała (było już chyba kilka poniżej zera i wyraźny południowo-wschodni zefirek i odczuwaliśmy zmęczenie) to jak na stację podstawili regio to postanowiliśmy się do niego zapakować i nie wyrywać się zbytnio z nabyciem biletów.
Już kiedyś wracając z Lęborka (udało się trochę zaoszczędzić), to i tym razem tak było.
Oczywiście Wielkie Dzięki :)
Dzięki za Towarzystwo Rowerowe i myślę, że w bardziej sprzyjających warunkach (może innej porze roku) ten Hel od deski, do deski zrobimy.

sobota

piątek

                                    


Kategoria coś więcej


Uczestnicy

Po pracy na mierzeję

Wtorek, 9 stycznia 2018 · dodano: 09.01.2018 | Komentarze 0

Liczyłem dziś na większą frekwencję, ale chyba Marek wyczuł, że tracę siły i postanowił mnie doholować ;)
Dzięki Marek :)
Jeśli bazą do porównań, przyjąć aurę wczorajszą, to dziś tylko było sucho... raczej bardziej wietrznie i raczej chłodniej i gdyby nie międzylądowanie w stegnieńskim Orlenie, to relacji nie miałby kto pisać. 
Oczywiście w Stegnie dalej można cieszyć wzrok, oglądając świąteczne, podświetlone drzewka (chyba napiszę do @Kota, by zabawę w liczenie choinek troszkę wydłużyć), i to te, które do tej pory nie były przybrane lampkami. Niestety znów nie zabrałem fotopstryka, a focenie smakfonem raczej mija się z celem, bo mój hujałej raczej średnio się spisuje...   
Oczywiście, by nie było zbyt dramatycznie (trochę megalomańsko i poetycznie) , to napiszę, że "niebo było  pełne gwiazd' i dlatego tak kocham "Nocne Spacerki Na Mierzeję Wiślaną"   :) 










Kategoria coś więcej


Ciepło, sucho i bezwietrznie

Poniedziałek, 8 stycznia 2018 · dodano: 08.01.2018 | Komentarze 2

Ponieważ aura dopisała (vide: tytuł), to postanowiłem skończyć z leniuchowaniem i ruszyć cztery litery.
Już po kilku obrotach korbą, wiem że tej zimy z tym napędem nie przetrwam. Poza tym zerwałem linkę regulacji przedniego uginacza (pewnie, to trochę moja wina, bo jeśli coś przymarznie, to nie należy zachować umiar, a nie próbować "na siłę".
Liczę na to, że w końcu (może jutro) zainstalujemy: ergony (skrócimy kierę), platformy answer'anowe pin do  .  No i wreszcie przyjdą patrzałki, bo te "domowe" nie bardzo sobie radzą z porywami zefirka.
Dziś też bez fotek, bo celem była jazda asfaltowa (czytaj: raczej mało ambitna)  



Kategoria codzienność