Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sierra z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 186853.10 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.26 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sierra.bikestats.pl

Archiwum bloga

Uczestnicy

Styczniowy Hel z Kasią i Markiem

Piątek, 12 stycznia 2018 · dodano: 14.01.2018 | Komentarze 13





Jak w roku ubiegłym (o tej samej porze) wymyśliłem sobie pomysł na wycieczkę, ale nie sądziłem, że skuszą się na nią Osoby, które bym oto nie podejrzewał. Zwłaszcza, że zapowiedzi pogodowe raczej się sprawdziły i nie było większych niespodzianek.
Ustaliłem godzinę wyjazdu na 21:00 i o dziwo tylko ja się spóźniłem. Na zbiórce, nie będę ukrywał, że z zadowoleniem powitałem Kasię i Marka i tak wspólnie udaliśmy się w tę ciepłą bezgwiezdną noc. Ponieważ możliwości wsparcia kulinarnego na trasie do trójmiasta są raczej ograniczone, postanowiłem, że pierwszy postój zrobimy w nowodworskim macu. Na kolejne ładowanie baterii zatrzymaliśmy się na ulubionej stacji benzynowej w Gdańsku. Na liczniku rowerowym przed Gdynią, Nasza Trójka była pierwszą liczbą tego dnia zanotowaną przez to urządzenie, no i przy okazji dowiedziałem się jest półtora poniżej zera (czyli tyle ile było na wyjeździe w Elblągu.
Niestety powoli dobiega kres życia mojego fotopstryka (przekonałem się o tym już na starcie do wycieczki i wielokrotnie później), ale na szczęście widzę, że Kasi udało się kilka razy uwiecznić fotograficznie podróż.
Ponieważ nie było presji na średnią, poza tym na Helu warto być, jak cokolwiek będzie otwarte, to pozwoliliśmy sobie na szwendanko po "niebieskim" i klifie puckim.
Rok temu "trochę" wylało i trzeba było trochę popływać na płytach za "łajbą" (kto ten szlak zna to będzie wiedział o czym piszę), no co ważne łajbowej tradycji stało się zadość.
Z kolei właściciel pola po którym biegnie singielek klifowy, robi wszystko by zniechęcić rowerzystów do wyboru tej pięknej i dość niebezpiecznej trasy (widok na kosę helską, szczególnie w rozgwieżdżoną noc, to niezapomniane przeżycie). Zmarzniętej ziemi oczekiwałem, ale że skiby będą prawie do krawędzi-już mniej, Że On się nie boi tak blisko tego pola uprawiać...
No cieszę się, że Moi Współpodróżnicy zmienili zdanie (chcieli pierwotnie byśmy Rzucewo i klif ominęli asfaltowo) i skusili się właśnie na ten przedpucki odcinek, mając świadomość ryzyka jazdy nocnej krawędzią urwiska (bardziej ja bo co by było gdyby ktoś stracił równowagę i spadł zwłaszcza, że było raczej ciemno).
W zasadzie gdyby nie te parę kaemów po tym szlaku, to nie widziałbym większego sensu pedałować na Hel (no i jeszcze może ten odcinek od Juraty).
Przed atakiem na Cel, postanowiłem jeszcze podładować baterie we Władysławowie na stacji benzynowej (zamiast trzech czekolad, kupiłem sześć, bo wydawało mi się, że powinienem kubek napełnić dwa razy. Kasia jednak zauważyła, że zamiast czekolad w kubkach jest samo mleko i oczywiście zgłosiła fakt obsłudze, która powiedziała że pewnie automat uległ awarii i sprzedawca pozwolił na skorzystanie z innego automatu. tu muszę też wspomnieć, że Kasia przygotowała furę smakowitych kanapek, a ja z Markiem robiliśmy wszystko by miała jak najmniej do wożenia ;)
W zasadzie cała droga na Hel, to jazda z lekkim zefirkim w plecy, ale jak obraliśmy cel, to dopiero odczuliśmy czym jest -2 przy silnym wmordęwindzie. Na Helu oprócz standardowej pętli, byliśmy też na wrakach i przez dłuższą chwilę było słoneczko i zrobiło się cieplutko i magicznie (ale niestety to tylko pozory).
W zasadzie nie nastawiałem się na jazdę w całości na kołach i wiedziałem, że gdzieś trzeba będzie skorzystać kolei żelaznej. Dlatego po dotarciu do Władysławowa, zrobiliśmy dłuższy kulinarny popas u "kultowego Chłopa" (w bonusie, bo nie są to tanie rzeczy, skosztowałem grzańca, który był tam darmowy). Tam też, przeglądając meteo, uznaliśmy, że nie warto się zarzynać i szarpać by pochwalić się styczniowym dystansem. Uznaliśmy, że spokojnie uda się dotrzeć do Gdańska na ostatnie połączenie kolejowe i tak wróciwszy na niebieski szlak szybko się przekonaliśmy, że to nie będzie takie proste. Porywy wiatru sprawiały, że odczuwalna temperatura była grubo poniżej tej nominalnej, no i szlak o tej porze roku też do najłatwiejszych nie należy.
Jak tylko wyjechaliśmy z "niebieskiego" jakiś kierowca w bmw x5 postanowił mnie zabić i po wyprzedzeniu zajechał drogę, specjalnie spychając na wysoki w tym miejscu krawężnik (w tym miejscu nie ma wyznaczonej drogi rowerowej tylko dość wąski chodnik). Byliśmy zbyt zmęczeni by wezwać policję i skończyło się tylko na szczerej i dość wymownej wymianie epitetów.
Po dotarciu do Gdyni, oceniliśmy że nie dojedziemy na ten ostatni transport z Gdańska i postanowiliśmy nabyć już tu bilety.
Pani w okienku Nam zakomunikowała, że niestety w komputerze nie ma biletów na rowery i odesłała nas z kwitkiem.
Ponieważ perspektywa powrotu na kołach do Elbląga dość przerażała (było już chyba kilka poniżej zera i wyraźny południowo-wschodni zefirek i odczuwaliśmy zmęczenie) to jak na stację podstawili regio to postanowiliśmy się do niego zapakować i nie wyrywać się zbytnio z nabyciem biletów.
Już kiedyś wracając z Lęborka (udało się trochę zaoszczędzić), to i tym razem tak było.
Oczywiście Wielkie Dzięki :)
Dzięki za Towarzystwo Rowerowe i myślę, że w bardziej sprzyjających warunkach (może innej porze roku) ten Hel od deski, do deski zrobimy.

sobota

piątek

                                    


Kategoria coś więcej



Komentarze
MARECKY
| 20:06 czwartek, 18 stycznia 2018 | linkuj Jak przed Tobą? Hel już ogarnęłaś 10.09.2016 :-)
Ka2
| 19:19 środa, 17 stycznia 2018 | linkuj Marecki, niestety niepełne z powrotem. Od Gdyni do Gdańska skorzystaliśmy ze sławetnego PKP ;) Jeszcze Hel tam i z powrotem przede mną. Tak jak i Częstochowa ;)
MARECKY
| 21:01 wtorek, 16 stycznia 2018 | linkuj Co tu robić, jak Kasia Hel w tę i nazad ma już zrobiony?. Czas na częstochowską 500-tkę :-)
sierra
| 19:38 poniedziałek, 15 stycznia 2018 | linkuj @Marek, styczeń się jeszcze nie skończył i wprawdzie w tym tygodniu świętuję, ale w następnym... wystarczy dać znać ;)
@Kasia jest Morsem Zrzeszonym, a przynajmniej tak kojarzę, bo był kiedyś jakiś dyplom, także ten, tego raczej się nie próbuj porównać ;)
Zdaje się, że w marcu jest topienie Marzanny na... Helu... ;) No i moi Kompani zasugerowali by Hel zaliczyć w każdy miesiąc roku, także... ten, tego ;)
MARECKY
| 19:05 poniedziałek, 15 stycznia 2018 | linkuj @gość: Przecież przyczynę powrotu PKP masz w relacji. Wystarczy przeczytać, jak dasz radę ;-) @Mario: Chciałem zaproponować nocny Hel za rok - w styczniu 2019r., ale jak widzę że Kasia chce spać na plaży to się poddaję :-)).
Gość | 15:41 poniedziałek, 15 stycznia 2018 | linkuj Ka2, skoro Jesteś dla odmiany odważna to podaj faktyczną przyczynę tego że postanowiliscie wracać pociągiem.
Gość | 15:31 poniedziałek, 15 stycznia 2018 | linkuj Co w tym złego że ktoś mówi prawdę. Przecież nikogo nie obraził.
Gość | 13:02 poniedziałek, 15 stycznia 2018 | linkuj Nie ma się co obrażać. I Wy chcecie startować w ultramaratonach ? I tak do mety będziecie podjeżdżać pociągiem?
sierra
| 06:29 poniedziałek, 15 stycznia 2018 | linkuj @Kasiu, to wolny kraj, niech każdy pisze co chce. W innym przypadku zablokowałbym dodawanie komentarzy bądź ograniczył do zalogowanych lub znajomych.
Jak "Bóg i partia da", to może dziś ruszę cztery litery i ten wpis (nie koment gościa), będzie stanowił tylko miłe i sympatyczne wspomnienie piątkowo-sobotniej wycieczki.
Poza tym domyślam się kto go popełnił... ;)
@Irek, specjalnie jadąc po nadmotławskim bulwarze zawróciłem, by uwiecznić fotograficznie Coś a propos Twojego nicka (fotka z soboty). Temperatura była raczej znośna (nie zapominaj, ze jestem niezrzeszonym Morsem), ale zefirek trochę Nas zmęczył.
fisz | 01:11 poniedziałek, 15 stycznia 2018 | linkuj Kozacka jazda w styczniu na Hel,na samą myśl już mi zimno.12 lipca 2015r tam jechałem(jak zwykle w dwie strony wyszło ok.360km) i bardzo zmarzłem bo temperatura w nocy spadła do +6stC a co dopiero w samym środku zimy.W sumie to od Gdańska do Gdyni ,,byłem razem z wami,, śledziłem zapis Mariusza na ENDOMONDO ale o 4:00 coś się urwało w i poszedłem spać bo na 14:00 musiałem iść do pracy.Myślałem że jedzie sam a tu taka niespodzianka :) Nawet chciałem dzwonić jak się zawiesiło ENDOMONDO Wpis ,,Gościa,, żałosny nawet nie ma sensu tego komentować.
Ka2
| 22:14 niedziela, 14 stycznia 2018 | linkuj Mario, usuń proszę komentarz tego tchórza o ciasnym umyśle, niech ludzie tu zaglądający opuszczają Twoją stronkę z uśmiechem na twarzy, a nie zniesmaczeniem na pograniczu politowania dla istnienia takich jednostek ... na rowerze w dodatku jeżdżących. Brrr. Obym tylko z takimi zbyt często kilometrów nie kręciła.
Gość | 21:31 niedziela, 14 stycznia 2018 | linkuj Porażka i wstyd. Co to za atak na Hel, jeśli w głowie od samego początku ma się PKP.
Porażka.
Ka2
| 21:10 niedziela, 14 stycznia 2018 | linkuj Gdyby nie moja Siostra, która wykopała mnie na STOPowe ognisko noworoczne, nie zakiełkowałaby ochota na udział w ..., nie byłoby spotkania garażowego, na ktorym kolejna klepka mi pękła i postanowiłam potowarzyszyć Tobie na Hel - zimą - ja śpioch - zmarźluch - to naprawdę świetny pomysł, żeby wyruszać tam wieczorem :D Dziękuję Siostra. Dziękuję Mariusz i czekam na pełny Hel (z możliwością przekimania chociaż 2 godzinek na plaży) - koooniecznie ze wschodem słońca ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa pangi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]