Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sierra z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 194516.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.26 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sierra.bikestats.pl

Archiwum bloga

Uczestnicy

Tym razem z Helu

Piątek, 15 września 2017 · dodano: 17.09.2017 | Komentarze 5

Ktoś mógłby powiedzieć, że to nic wielkiego, przecież "chwilę" temu było MRDP, a teraz "tylko" Maraton Północ Południe, ale patrząc przez pryzmat Uczestników, którzy brali udział i są już gotowi przyjąć kolejne wyzwanie (to prawie jeden tysiąc kilometrów), to warto było zarwać nockę i zobaczyć Heroski i Herosów Amatorskiego Rowerowania :)
Wysłane 45 sms-ów zaowocowało tym, że pod "Tortugą" pojawili się: Marcin (z usmażonym przez Jego żonę genialnymi naleśnikami z twarogiem i borówkami), drugi Marcin (upewniał kilkakrotnie się czy na pewno powrót na kołach), Robert, Marecki, Marek (miał bardzo napięty harmonogram i w zasadzie pojechał dopiero po moim zapewnieniu, że przed 19 w sobotę zameldujemy się w Elblągu), Władek (ten był po cywilnemu) no i Darecki, który odprowadził nas do rogatek miasta.
Po wciągnięciu rzeczonych naleśników ruszyliśmy i po kilku kaemach pojawił się pomysł, co by promem przez przekop Wisły trochę zaoszczędzić na czasie. Ponieważ Ekipa równo kręciła, uznałem że na prom zdążymy (zwłaszcza, że upewniłem się telefonicznie o której ostatni odpływa). Marek chciał Nas uwiecznić kamerowo, "trochę" mocniej pocisnął i... zerwał łańcuch, a w egipskich ciemnościach i ze śświadomością, że Nas nie dogoni popełnił kilka szkolnych, rowerowych błędów ...
Że Go brakuje okazało się przed Mikoszewem i uznałem, że przed promem spróbuję się z Nim skontaktować... i to był błąd.
Po dotarciu do przeprawy, obsługa promu nie chciała trochę poczekać, a Marek uznał, że "jeśli się nie spotkamy, to jedzcie, a na pewno spotkamy się na Helu", czego nie mogłem zaakceptować i ustaliliśmy, że do połączenia sił dojdzie na Orlenie już w Gdańsku.
Już z Markiem, standardowym "helskim szlakiem" zameldowaliśmy się, znacznie wcześniej niż planowałam, w helskiej bazie maratonu. Ponieważ jest już po raczej sezonie, to wsparcie energetyczno-kulinarne zapewniają wyłącznie mierzejowe tanksztle (tu Władysławowo) i otwierane o szóstej helskie sklepiki (byliśmy świadkami dostawy świeżutkich drożdżówek z czego skrupulatnie korzystaliśmy).
Po krótkim szwendaniu po Helu (na miejscu byliśmy o 5:30) ponownie dotarliśmy do bazy Maratonu, by chwilę później zostać zaproszeni przez Kota na poranną herbato-kawę... ;) Już dawno tak herbata nam nie smakowała :)
Wcześniej, tuż przed wyjazdem ustaliśmy, że parę kaemów zrobimy z Uczestnikami po kosie helskiej (w końcu okazało, że dało się utrzymać z Nimi aż do Władysławowa, dodatkowo robiąc parę fotek; Robert i Marecki pociągnęli dalej). Poza tym byłem winny żonie Marcina (ach te pyszne naleśniki) doholowanie Go do Elbląga całego i zdrowego (zwłaszcza, że helski sprint odnowił wcześniejszą kontuzję), Markowi powrót przed 19, zatem "nieśpiesznie" skierowaliśmy się w kierunku portu.
W Pucku, podczas ładowania baterii,  z tego błogiego stanu wyrwała nas Kasia i ustaliliśmy, że do połączenia sił dojdzie gdzieś w trójmieście. Po kilku dłuższych chwilach kosztowałem deser lodowy, nabyty w drodze zakupu,  na sopockim monciaku (jest na fotkach), to jest to co sierry lubią najbardziej (zresztą polecany przez Kasię-zatem nie mogło być inaczej) -smakował wyśmienicie.
Do Elbląga dotarliśmy trochę po czasie (dla Marka), ale już widziałem przed sobą i Ekipą widmo zarwania kolejnej nocki.

Reasumując pogoda piękna, wiaterek w plecy, grzmoty rozjaśniające nieboskłon trochę straszyły przed Puckiem (jadąc do) no i temperatura jak na porę roku i odporność niezrzeszonego morsa (najmniej ok. 8 powyżej zera) zupełnie znośna.
Najważniejsze że zdeterminowana Ekipa-pozwoliły osiągnąć zamierzony cel.
Poza tym udało się poznać Achoma, Stasia Piórkowskiego (wirtualnych znajomych z Endo) i Wąskigo, który nie jest tak całkiem "wąski" ;)  (ale i ja sierry nie przypominam, no chyba że z charakteru).
Pozdrawiam :)
Wiele z tych osób "chwilę" temu brała udział w Najbardziej Morderczym Maratonie Dookoła Polski, a już po dwóch tygodniach po, jest gotowa do kolejnego wyzwania...
Ci ludzie zasługują na podziw i uznanie... Moje gratulacje i szacunek.
Powodzenia na trasie :)
sobota
piątek





 
                           
Kategoria coś więcej



Komentarze
sierra
| 08:24 czwartek, 18 października 2018 | linkuj @Marcin, byłeś... tylko, że na bs''''ie jesteś od 21-09-2017 ;)
Zatem wówczas-kiedy robiłem wpis-nie mogłeś być dodany do listy uczestników...
ale teraz mogę Ciebie dodać :)
koszmar67
| 07:51 czwartek, 18 października 2018 | linkuj O! A mnie tam nie było?! :)
Darecki
| 05:51 poniedziałek, 18 września 2017 | linkuj Sierra to ma klawe życie :-)
malarz
| 04:00 poniedziałek, 18 września 2017 | linkuj Daleka wycieczka, która zaowocowała kolejną interesującą relacją i fotkami (m.in. fotka ażurowego siodełka robi wrażenie).
Gość | 20:26 niedziela, 17 września 2017 | linkuj może to czas, aby zacząć myśleć o tym, aby samemu stanąć na starcie ?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa losie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]