Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi sierra z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 194685.67 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.26 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sierra.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 315.78km
  • VMAX 48.70km/h
  • Sprzęt Giant Boulder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tam i z powrotem

Piątek, 24 czerwca 2016 · dodano: 28.06.2016 | Komentarze 3

Jak trochę odetchnę, skrobnę kilka słów a propos, zwłaszcza, że w drodze powrotnej poznałem Pozytywnie Zakręconą Rowerzystkę, Wiolkę... :)
Trochę, odetchnąłem zatem czas na kilka słów:
Do mierzei helskiej robiłem już dwie przymiarki, ale skoro nie znalazłem Chętnych postanowiłem ruszyć sam. W tę niełatwą podróż odprowadził mnie Sławek69 (ten sam co z Mareckim ostatnio wykręcił ponad 730 kaemów jadąc non-stop po GV), który dopiero co zakończył kilkudniowe GV (trochę liczyłem na Jego udział, kiedy zapytał mnie skąd i o której ruszam) z Białegostoku do Elbląga. Ponieważ wystartowałem ok 20 nie było większego sensu pędzić na prom w Mikoszewie (zwłaszcza, że tamta drogą zamierzałem wracać i tak przez Nowy Dwór Gdański, Ostaszewo, Błotnik dotrzeć chwilę przed zamknięciem gdańskiego kfc. Niestety nie udało się tam doładować kulinarnie baterii, ponieważ sałatka kurczakowa zawierała nieprzyswajalne przeze mnie ingrediencje. Zatem po kilku łykach ice tea, pociągnąłem dalej przez sopocką promenadę. W Gdyni miałem więcej szczęścia ponieważ tamtejszy przybytek Colonela Harlanda Sandersa był otwarty i odnotowując wcześniej temperaturę powietrza powyżej 24 stopni powyżej zera (było kilka minut do drugiej) zabrałem się do pałaszowania. Zaraz po wjeździe na Niebieski Szlak (trzeba skręcić za blachą miejscowości Rewa) na wysokości kultowej łajby zaczęły się nieprzeniknione mgły i znaczne spadki temperatury. I tak na zmianę powiewy tropikalnego i arktycznego powietrza umilały mi podróż do ulubionego, biegnącego krawędzią klifu puckiego singielka. Tamtejszy rolnik doszedł do wniosku, że pozostawiając 20-centymetrowej szerokości ścieżkę skutecznie zniechęci rowerzystów do z niej korzystania. Leżące na zatoce puckiej mgły skutecznie ograniczały widoczność na zwykle mocno rozświetloną mierzeję helską (ale to nie problem, bo zdaje się w lipcu będę tam jeszcze dwukrotnie, to pewnie pogoda będzie bardziej sprzyjać). W planie były Chałupy i tamtejsza plaża N (tym razem odpuściłem Hel jako cel) i chwilę przed wschodem Słońca tam dotarłem. Krótki plażing i łomżing i próba moczenia zwłok (temperatura Bałtyku oscylowała w okolicach temperatury potoku górskiego) i trzeba było odwrócić "Moją Gwiazdę" o 180 stopni i wracać. Już po kilku kilometrach okazało się, że łatwo nie będzie... Porywy wiatru (jak bym włożył głowę do nagrzanego piekarnika) skłaniały do częstych odwiedzin okolicznych GS'ów, gdzie napełniałem wysuszone kilkukilometrową podróżą bidony, Jakieś owoce, lody i duuuuużo duuuuużo wody (nie byłem w stanie przełknąć niczego bardziej konkretnego) pozwoliły dotrzeć do Sobieszewa. Tam rozebrawszy się z wielką rozkoszą zanurzyłem umęczone upałem zwłoki w wodzie i delektowałem się jej chłodem... Oczywiście nie obyło się od poparzenia spodu stóp na rozgrzanym do czerwoności od Słońca piasku. I tak "lekko" sponiewierany, trochę zdegustowany (Endo chwilowo odmówiło współpracy), Ktoś na skrzyżowaniu w Tujsku krzyknął: "Jak dojechać do Marzecina? i tak poznałem Pozytywnie Zakręconą Rowerzystkę-Wiolkę, która dzięki wsparciu lokalnych władz Żukowa postanowiła zrobić Coś dla Innych w czasie swojego urlopu... W planie ma dotarcie do Zamościa (jadąc po GV). Jakby od tego momentu wstąpiły we mnie nowe siły i tak w iście spacerowym tempie odprowadziłem koleżankę do Elbląga (po drodze zapoznając jeszcze z urokliwym szlakiem wzdłuż Nogatu).
Ogólnie wycieczkę uznaję za w pełni udaną. Podróżowanie nocą (wyłączając dojazd do Gdańska, przejazd promenadą sopocką i ścieżkę w kierunku Helu) sprawia wiele frajdy i ma swój niepowtarzalny urok. Szkoda, że singielek klifowy jest coraz węższy i podróżowanie nim w nocy bez właściwego oświetlenia może być niebezpieczne.
Temperatura generalnie rzecz biorąc sprzyjała (całą drogę w obie strony pokonałem na krótko) i skoro w nocy było ponad 20 stopni nie mogłem oczekiwać, że ciągu dnia będzie chłodniej. Woda w Bałtyku nie należy do najcieplejszych i nawet "mors niezrzeszony", może mieć nie lada kłopot by się w niej zanurzyć.               
  



wszystkie fotki

Kategoria coś więcej



Komentarze
Wiolka | 19:41 sobota, 16 lipca 2016 | linkuj I już wiem, jak dojechać do Marzęcina ;) :D. Pozdrawiam ;)
sierra
| 10:54 poniedziałek, 27 czerwca 2016 | linkuj Asiu, ja go znalazłem gdzieś za Chałupami (tablicą miejscowości) wracając leśną, piaszczystą ścieżką w kierunku Chałup...
Nefre
| 09:52 poniedziałek, 27 czerwca 2016 | linkuj Fajny kamyk- gdzie on się znajduje???
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]